Oficjalnie nie mogę się już oszukiwać, że wciąż jest lato.
Od dwóch dni w kalendarzach, a od wielu za oknem, króluje jesień.
A w mojej kuchni króluje dynia.
Babeczki dyniowe w smaku i strukturze bardzo przypominają moje ulubione, marchewkowe. Są mięciutkie, wilgotne, pachną cynamonem i imbirem. Długo zostają świeże.
Składniki na ciasto wystarczy wymieszać widelcem.
Same babeczki można zjeść na śniadanie albo podwieczorek popijając gorącą herbatą, ale przygotowanie kremu i karmelizowanej dyni też nie jest pracochłonne, a babeczki bardzo zyskują na smaku.
I oczywiście na wyglądzie :)
Na 9 babeczek:
szklanka startej na dużych oczkach, surowej dyni
1/3 szklanki oleju
2 jajka
pół szklanki jasnego, brązowego cukru
szklanka mąki pszennej
łyżeczka proszku do pieczenia
płaska łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki mielonego imbiru
1/4 łyżeczki mielonego kardamonu
Mieszamy oddzielnie składniki suche, oddzielnie mokre, potem łączymy dokładnie razem. Ciasto rozkładamy do foremek. Pieczemy 20-25 minut w 180 stopniach.
Krem:
opakowanie serka śmietankowego
3 czubate łyżki cukru pudru
czubata łyżka miękkiego masła
pomarańczowy barwnik spożywczy
Wszystkie składniki miksujemy. Babeczki dekorujemy kremem, po ich ostygnięciu.
Karmelizowana dynia
Obraną dynię kroimy w cienkie, płaskie plastry.
Na dno rondelka wysypujemy dwie łyżki jasnego, brązowego cukru, szczyptę cynamonu i wlewamy odrobinę wody. Kiedy cukier się rozpuści, układamy na nim dynię, karmelizujemy z obu stron, tak aby była miękka. Studzimy i układamy na babeczkach.